O mnie krócej
Absolwentka socjologii UW, urodzona w Warszawie, zamieszkała w Turcji, gdzieś w połowie drogi między Stambułem a Troją. Wybieram cieśniny – do tej pory Bosfor i Dardanele – najwyraźniej musi być w nich coś magicznego. Może to, że łączą Azję z Europą?
Piszę, czytam, fotografuję, pływam i spaceruję. W wolnych chwilach rozmawiam z ludźmi.
O mnie dłużej
Opowieść o Sindbadzie była w dzieciństwie moją ulubioną, gdzieś między równie egzotycznym Aladynem a wiejącą skandynawskim chłodem bajką o latającym z gęsiami chłopcu i jego chomiku. Kolorowe szaty, aromatyczne przyprawy, dalekie podróże, sunące przez oceany łodzie i przygody, o jakich marzy chyba każda pięciolatka – trudno się dziwić, że pierwszą napisaną przeze mnie książką był komiks Trzy Rusałki o latających na chmurach wróżkach, które nikogo się nie słuchają. Do dziś zachowałam późniejszą fikcję, Magdalenę w Kosmosie (rok kreacji: 1988) – dziewczynka znajduje na ulicy gwizdek i leci… jakżeby inaczej – w Kosmos. Następuje to za namową Czarownicy, postaci inspirowanej kolorowym zbiorem Baśnie narodów Azji Środkowej i Kazachstanu, który rozbudzał moją wyobraźnię bardziej niż Andersen i bracia Grimm razem wzięci.
W dzieciństwie każdego roku jeździłam nad Bałtyk. Mieszkałam nad rzeką, ale dopiero wielka woda zrobiła na mnie adekwatnie wielkie wrażenie. Nie pamiętam, kiedy nauczyłam się pływać, chyba jeszcze zanim zdążyłam przestraszyć się tego żywiołu, zwyczajnie uznając go za swoje naturalne środowisko. Teraz nie wyobrażam sobie kąpieli w Bałtyku z uwagi na jego temperaturę, wtedy rzucałam się na wielkie fale nawet w czasie deszczu.
A potem zobaczyłam morza inne: południowe, cieplejsze i niebieskie jak z katalogów turystycznych drukowanych na śliskim, luksusowym papierze. Wracając z wakacji odczuwałam zawsze niemal fizyczny ból, jakby ktoś brutalnie wyrywał mnie z korzeniami i kazał przymusowo opuszczać dom. Nie chodziło wcale o powrót do codzienności, szkołę czy pracę. W takich momentach chętnie zostałabym choćby kelnerką w pierwszej lepszej kawiarni i harowała w pocie czoła za minimalną pensję, byle tylko na greckiej wyspie lub w bardziej nawet egzotycznych okolicznościach przyrody.
Czy orientalistyczne ciągoty i tęsknota za ciepłymi wodami sprawiły, że mieszkam teraz nad Morzem Egejskim? Uznajmy, że tak, bo ładnie komponuje się to z moją historią.